<

Oficjalna Strona Ernesta Brylla




Nowy Rozdział

17 kwietnia, 2010
Kategorie wpisu: Zapiski Małgosi

Tuż przed dziewiątą rano. Nareszcie wylądowali. Syreny, dzwony, ludzie na baczność. Ja też. Płakałam może pierwszy raz od tygodnia. Bo dotąd chyba ciągle czekałam, aż wylądują i zacznie się ta uroczystość w Katyniu.

Tymczasem tydzień minął jak by był filmem amerykańskim skręconym z nieprawdopodobnej historii w gatunku political science – fiction. W moim mieście (dziwne że używam tego sformułowania, przecież jestem krakowianką, a tu nagle w Warszawie, w moim mieście) krwiobiegi ulic wypełniły się zniczami, przecinały się szlaki konduktów, w jednym kościele na katafalku trumna jednego Prezydenta, w drugim szykują katafalki dla Prezydenckiej Pary. Na lotnisku z brzucha jak z piekła, żołnierze wynoszą sprawnym, wyćwiczonym rytmem kolejne trumny. Piętnasta, trzydziesta, sześćdziesiąta. Nie wszystkie jeszcze doleciały. Potem tłum a ja w nim, oblepia trasy przejazdu konduktów żałobnych, dzieci biegną na Krakowskie, muszą tam być. Starzy też są. Z całej Polski. Stoją godzinami, pół doby, dłużej. Nikt mi nie powie że to nic nie znaczy. Taki jeden chłopak harcerz, w smrodzie i żarze zapalanych zniczy mówi coś do kamery o służbie. To się nie dzieje, niemożliwe. Tak mi tylko opowiadano o Powstaniu 44. Nie rozumiem. A życie toczy się dalej. Wyjmują z czeluści ogromnego samolotu kolejną trumnę. Nie wiem co mam robić. Muszę przecież ubrać się po ludzki i iść na Zamek bo tam zwołuje artystów żywy Minister Kultury żeby złożyć hołd nieżywemu wiceministrowi Kultury, Prezydenckiej Parze i wszystkim nieżywym. Nieżywym? Nie wiem. Potem znów wraca znajoma Krysia Bochenek. Nie wiem czyj telefon mam w komórce, Andrzeja czy Krysi, sąsiad Zakrzeński też już powrócił, „ jak wrócę z Katynia to pogadamy z Ernestem moim jubileuszu.”

I te dzieci, wszystkie, żony, matki, ojcowie osieroceni. I nagle wulkan co zasłania niebo. I ta staruszka na zdjęciu mojej córki. Idzie do kościoła świętego Krzyża. Krucha. Samotna, na ręce opaska powstańcza. W kościele czuwają przy Prezydencie Kaczorowskim. Niedawni były żarty o odstrzałach ptactwa. Kaczorowski, Kaczyński…. Teraz przychodzi czas żeby zająć się ochroną gatunku… Całego gatunku. Boże, pozwól żeby nie w rezerwacie.

Dziś Plac Piłsudskiego. Który to już raz ten Plac. Jutro Wawel. Kiedy rozmawiam z moim starym ojcem, łamie mu się głos. Starsza córka jedzie do Krakowa. Młodsza zostaje w Warszawie na wykładach z najnowszej historii.

Jakby nie patrzeć zaczął się Nowy Rozdział.

 




« « Poprzedni:Rozmowa ze zmarłymi Następny:Nawieczerie » »



Ten wpis nie może być komentowany.