Nawieczerie – Wieczernik

Dorogoi Ernest,

Primite nashi samie glubokie, samie iskrennie soboleznovaniiya v neizmerimoi potere srazu stolkih dostoinih i prekrasnih ludei Polshi.

Poverte, shto mi vmeste s vami perejivaem eto gore i etu tragediyu.

Alla Ahundova

P.S. Esli vam interesno, to prishlite vash pochtovii adres i ya vishlu vam Russkpe izdanie Wieczernik. Ono vishlo v Moskve v kontse proshlogo goda.

Dziś nadeszła przesyłka od Ałły Achundowej z tłumaczeniem na rosyjski Wieczernika. Dobrze, że mam w ręku tę książkę. Tytuł Nawieczerie, i notka w książkowym wydaniu z 2009 roku „ W roku 2003 sztuka ta była wystawiona w Teatrze Muzyki i Dramatu pod kierownictwem Stasa Namina w Moskwie i do dziś znajduje się ciągle w repertuarze”.

Więc wystawienie w Moskwie było, choć czasami myślałem, że to mi się wyśniło. Wprawdzie reżyserka Keti Dolidze przysłała mi zajmujące się repertuarem teatralnym Moskwy pismo, które właśnie wystawienie Nawieczerie uznało za wydarzenie miesiąca, ale…

Właśnie, co ale… Jakoś z tym istnieniem Wieczernika w tak zwanej oficjalnej pamięci teatrologów dziwnie było. O widzach nie powiem ani złego słowa. Przecież tłumami byli w Warszawie na Żytniej i w Gdańsku, bo przecież i na wystawieniach w Łodzi (teatr Logos) i w czasie wystawień grupy teatralnej skupionej w Lubaczowie wokół księdza Dudka. I w czasie innych już amatorskich wystawień w Bydgoszczy na Pomorzu i tylu innych miejscach. Widzowie mnie nigdy nie zawiedli.

Tak było gdy w czasie ataków oficjalnego wtedy rzecznika rządu, przeciw wystawieniu Wieczernika w 1985 roku w Warszawie przy Żytniej. Wiedziałem i ja i reżyser sztuki Andrzej Wajda i aktorzy (same wielkie nazwiska) co gramy i co przeciw nam grają.

Wieczernik, informacja o premierze 5.04.1985 roku w kościele na Żytniej
Wieczernik, informacja o premierze 5.04.1985 roku w kościele na Żytniej

Potem było mniej jasno. Jeszcze pod koniec dekady lat osiemdziesiątych odnalazła mnie tłumaczka z Belgradu. Sztukę przygotowywał tamtejszy Teatr Narodowy. Odnalazła, bo na wszystkie oficjalne pisma, nasze instytucje ówczesne odpowiadały, że nie mogą znaleźć mojego adresu. Na premierę do Belgradu nie pojechałem, bo odmówiono mi w tamtych latach prawa do paszportu. Mam tylko afisz.

Było też i wystawienie szczególne w ówczesnej Czechosłowacji – jakby poetycki teatr jednego aktora. No i było wielkie ponoć przedstawienie w Tibilisi. W teatrze Tumaniszwilego, szczególnej scenie na której grali przede wszystkim najwybitniejsi gruzińscy aktorzy filmowi. Spotkałem nawet widzów tego przedstawienia – było to w Polsce w czasie pielgrzymki papieskiej, przy konsekracji Świątyni Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. Piękne to było spotkanie. Stałem w ogromnym tłumie i zobaczyłem transparent Tibilisi. Pobiegłem porozmawiać i okazało się, że wielu pielgrzymów było na gruzińskim przedstawieniu Wieczernika. Do Gruzji pojechać nie mogłem, bo byłem po poważnej operacji serca. Keti Dolidze, która i tam Wieczernik reżyserowała, odwiedziła mnie i zdała relację z premiery, nawet przywiozła zapis spektaklu na taśmie.

Ale potem, prawie zwątpiłem w istnienie przedstawienia. Bo na polskiej wystawie mówiącej o życiu teatru nieoficjalnego w latach osiemdziesiątych, zabrakło nawet wzmianki o Wieczerniku. Reżyser spektaklu na Żytniej i aktorzy upomnieli się o pamięć. Ponoć tłumaczenie było takie, (do dziś nie mogę w to uwierzyć), że koncepcja teatru nieoficjalnego z tamtych czasów nie obejmuje przedstawień, wystawianych w kościołach. Bardzo dziwne, bo kiedy odmówiono nam prawa do wystawienia Wieczernika w Ateneum, (dyrekcja teatru/Janusz Warmiński wstawiła to przedstawienie do repertuaru) to musieliśmy szukać miejsca gdzie i aktorzy i widzowie byliby z grubsza bezpieczni. Błąd wystawy ponoć naprawiono, ale nawet tego nie sprawdzałem.

I nagle ta wiadomość z Moskwy. W mailu pełnym bólu po 10 kwietnia także wiadomość o Wieczerniku. To przecież sprawa niezwykła.

Ten sam „Wieczernik” blokowany przez polityczne władze naszego kraju w latach ’85, z dziesięć albo więcej lat potem, ma premierę w ważnym moskiewskim tatrze. No nie mogłem znów jechać, ale zadzwoniłem do naszego wydziału od spraw kultury w MSZ. Powiadomiłem o premierze i prosiłem o jakąś obecność. Może i kwiaty. Zrobiłem tak, bo po doświadczeniach niejednych (a przecież też kiedyś pracowałem w tym ministerstwie) bałem się ze sprawa gdzieś się zapodzieje. No i tak się stało. Może nie mam o tym dobrej wiedzy, ale wedle relacji z teatru, nikt ich w imieniu Polski nie zaszczycił. A była to, po 25 latach, pierwsza współczesna sztuka polska grana w Moskwie. Prasa nasza też pisała o tym zdarzeniu skąpo. Tylko jeden większy reportaż w Rzeczypospolitej, mała notatka w GW i tyle.

Zdarzyło się, nie zdarzyło. Tak bywa. A teraz książka wydana w Moskwie w 2009 roku. I ta inna, wiadomość z Ukrainy, że tam grupa amatorska wystawiać chce Wieczernik. Sztuka żyje i w Polsce, ale życiem wielu grup amatorskich. Sam się temu dziwię, bo tekst trudny do opanowania. Ale widać tym, którzy grają i widzom tych przedstawień coś jeszcze mówi. Tym z Moskwy, tym z Tibilisi…

Dziękuję za to. Jest czas gdy cię wstawiają do repertuaru i czas gdy wystawiają z tegoż. Taki akurat – bo tak jest. Ale poinformować muszę o rosyjskim tłumaczeniu Wieczernika, a i też o moskiewskim wystawieniu. Bo to dziś trochę jak baśni…

 

Preferencje plików cookies

Niezbędne

Niezbędne
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony. Te pliki cookie zapewniają działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny. Anonimowo.