Lekcja Poetyki

W odpowiedzi na list czytelniczki z 10 kwietnia 2008.

Naturalnie, bardzo dobry. Wiosna za oknem. Cudowna sprawa. Niestety pogoda i wspaniała aura rozciągająca się wokół nie pomaga w zinterpretowaniu Pańskiego wiersza pt. „Lekcja poetyki”.

A zinterpretować go muszę i chcę. Nie lubię mieć wszystkiego podanego, na dłoni, dlatego nie proszę o interpretację od A do Z. Prosiłabym jednak, aby w miarę możliwości napisał Pan jakieś zdanie, które mogłoby stanowić punkt wyjścia w rozważaniach nad tym wierszem. Zastanawiam się także, czy wiersz ten ma jakiś związek z wierszem o podobnym tytule mianowicie „Lekcja polskiego – Słowacki”.

Zastanawiam się nad tą relacją nie jedynie z powodu podobnych tytułów, w treści obu wierszy występuje podobna tematyka, pojawia się i tu i tu motyw carstwa. Dalej, czy „Lekcja polskiego – Słowacki” może mieć jakiś związek z „Kordianem” Słowackiego? Pytanie to pojawiło się po przeczytaniu „(…) czeka tych, co potrafią płynąć, zabić – nie mdlejących w progu sypialni carskiej. (…)” w Pańskim wierszu.

Lekcja Poetyki

- Co słychać? – pytasz... Ten puka, ten skrobie
albo krzepko brzmi w trzcinie. Z tego musisz sobie
ulepić cały parlament i słuchać
Dysput królewskich...
Dojść, że i można przeciw słodko gruchać
zarazem wolnym być i w mankiet buchać
że... Tak igramy z faktów nikłym pierzem
Wnuki Modrzewskich...

A najważniejsze łapką przybierać i wierzyć
że od rąbania myszek grube wieże
- jak to nam w bajkach prawią – niejedno
Carstwo upadło...
Więc siedzieć, śniedzieć i śledzić, jak biegną
zielone cienie pleśni, jak się co dzień lini
w rymach odyma i przymilnie ślini
strzępek języka polskiego – gdzie zległo
Poezji padło.

Zwróć uwagę na datę wydania 1967 . Trzeba też pamiętać, że data wydania książki jest zawsze późniejsza o dwa, trzy lata od powstania wierszy.

Więc co się wtedy w Polsce działo? Dlaczego tomik ma tytuł Mazowsze, nawiązujący polemicznie do Broniewskiego, i w ogóle hitu Mazowsza co ‘najlepsze jest i najzdrowsze’ (chyba Pol w Pieśni o Ziemi Naszej) . Ta pieśń o Mazowszu była zawsze w wykonaniu zespołu Mazowsze ozdobą oficjalnych akademii.

Teraz jeśli piszę o jakichś dysputach, nawet parlamentarnych, to do jakiego parlamentu, jakich dyskusji polityków i elit to się odnosi? Przy okazji, czy to tylko już opis historyczny PRL, czy ten dur jeszcze dalej trwa i dziś. W ogóle Mazowsze ma wiele wierszy które silniej by osadziły wiersz „Lekcja” w realiach jak je opisywałem.

Dlaczego w tych debatach dochodzi się do tego, że i można być zarazem ‘za i przeciw’? Jak to mogą tak rozumować wnuki Modrzewskich (pisarz odrodzeniowy piszący wielkie rozprawy nauczające Polskę jagiellońską polityki) ? Czemu najważniejsze jest przebieranie łapką i wiara w to, że myszy…To Popielowe myszy-w innym z wierszy tego tomiku piszę – Myszy stworzyły nam historię.

* * *

Myszy stworzyły nam historię. Zatem
najlepiej czekać myszy. Może się obudzą
i znowu pysk zakrwawią, pazurki utrudzą
- a u nas rączki czyste...
Byśmy zdrowi byli
byśmy gryzonia nazbyt nie płoszyli.
- Niech coś tam wychroboce...

Dlaczego ginie i ślini się język polski? Czy dzisiaj nie doświadczamy podobnej, choć innej ideologicznie choroby języka kiedy się odrywa słowa od ich znaczenia – zakłamuje język? Czy to jest – w poezji ? A jeśli w poezji, to w całym języku jest to skłamanie. A jeśli w języku, to i w myśleniu, bo nie ma sposobu myślenia bez języka, czyli określenia co myślimy, i jak myślimy. ”Lekcja polskiego – Słowacki” wyd.1966 , więc wiersze z lat 64 to tomik mniej gorzki. To jeszcze wiara, że można coś zrobić, to złość, że się zmarnowało coś. „Mazowsze” , bardziej pesymistyczna analiza (wiersz August) sugerująca , że zapadamy się w niemoc epoki saskiej, która dała upadek, koniec Polski, i nawet dziś określa nasze drugorzędne miejsce w rodzinie europejskiej. Bo po rozbiorach nigdy już tamta Rzeczypospolita z jej możliwościami nie wróciła. I kultura, i poezja jej musiała być inna.

August

August był mocny. Brał dobre żelazo
i dusił łapą po śliskość zakalca.
Potem zakalec miesił. Z piwoniową twarzą
z rudą lepiącą się po grubych palcach
- został tak...
Czuwa nad kotliną naszą
ledwo stwardniało co – z lubością stęknie
i krzepko – przecież wykarmiony kaszą
zagniecie w bulgocące, w to maślane, miękkie

Wszystko z krwi jego. Dowcip ogórkowy
wolność z kartofla, błogie procesyje
i defilady duszące jak łubin...

Żebyśmy tylko zawsze byli zdrowi
No cóż, Polacy, my żelazo lubim
ale gdy zmięknie i rdzą się pokryje...

Nie wnikam w dzieje, ale czasami myślę, że mówiąc Polska albo Rzeczypospolita ciągle nie zdajemy sobie sprawy z granic, jakie mamy dziś, nie tych (niestety albo i stety), jakie są w naszych snach o potędze.

Preferencje plików cookies

Niezbędne

Niezbędne
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony. Te pliki cookie zapewniają działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny. Anonimowo.