Wyspy Szczęśliwe. List od pani Barbary Beuth, Marzec 2001

Dzień Dobry!!!
  
Miłośnicy Szmaragdowej Wyspy, w takich miejscach jak ta strona, czują się po prostu jak u siebie. Jestem uczennicą jednego ze śląskich liceów i zagorzałą fanką wszystkiego, co irlandzkie.
Wszystko zaczęło się, gdy dowiedziałam się o irlandzkim pochodzeniu mojego nazwiska. Nie zrobiło to wtedy na mnie większego wrażenia. Jednak, kiedy zaczęłam słuchać celtyckiej muzyki, czytać książki sióstr Brontë i oczywiście Pańskie wiersze, a pokój wytapetowałam sobie na zielono, pomyślałam, że może to jednak jest „zew krwi”.

Moje największe marzenie, to znaleźć na wyspie jakąś rodzinę (chociaż to chyba jest niemożliwe… niestety niezbyt wiem jak się do tego zabrać), no i oczywiście – odwiedzić Irlandię.
Na razie jednak chłonę wszystko na temat irlandzkiej kultury i… utożsamiam się z „Irlandzkim tancerzem”.

Mam nadzieję, że w najbliższym czasie znajdę na Pańskiej stronie coś o „Śląskim św. Patryku”, bo nie jest to możliwe na stronach Silesianki. Z wyrazami wielkiego uznania –
  
Barbara BEUTH

PS. Najserdeczniejsze życzenia urodzinowe dla Pana i Pańskiej Żony.


Dziękujemy bardzo oboje. W odpowiedzi napisaliśmy tak długi list, że postanowiliśmy opublikować go również tutaj na stronie. Myślę też, że ta opowieść zainspirowana Twoim pięknym listem na zielonej papeterii przyda się nam wszystkim. A co do Śląskiego Świętego Patryka, to jeszcze chwileczkę. Będzie święto. Irlandczycy zamierzają odłożyć swe tegoroczne parady w Dublinie, ale my, póki co do Katowic planujemy przyjechać i jak rok temu „zatańczyć polami, lasami Irlandii…”
  
PS. Skąd wiedziałaś, że ojciec sióstr Brontë był Irlandczykiem ?
  
Pozdrowienia ciepłe
MGB
  

Wyspy Szczęśliwe

Wygląda na to, że kilkanaście lat propagowania poezji irlandzkiej nie poszło na marne. Są ludzie, którzy tę poezję czują. O specjalnych powodach, jakie moim zdaniem skłaniają nas do wiary w niezwykłość Zielonej Wyspy starałem się napisać w marcu do Bractwa Celtyckiego z Bielska-Białej.

A teraz jeszcze o jednym. Czy rzeczywiście ta tęsknota za inną atmosferą życia — gdzieś tam, za morzami musi być tylko tęsknotą za legendą? Pamiętajmy — Irlandczycy często marzyli o ucieczce ze swego kraju. Denerwował ich tak samo jak denerwuje nas Polska.

Wystarczy popatrzeć choćby na kompleks Joyce’a. Z jednej strony zmykał z Irlandii, z drugiej nie potrafił bez swego Dublina żyć. Ale bez tego Dublina, który miał w pamięci. Ulisses jest przecież też czymś w rodzaju specjalnego przewodnika po Dublinie. Joyce umacniał swą pamięć szukając w różnego rodzaju materiałach o Dublinie, dopytując się wielokrotnie o fotograficzny obraz domów. O układ numerów na tablicach…A jednak uciekał. Z Irlandii, aby znaleźć swą Irlandię.

Czemu to piszę? Bo strasznie cenię tych, co szukają swej tajemniczej, wymarzonej krainy. Zresztą jakie to celtyckie. Przecież w starych legendach ciągle jest o podróżach morzem. Gdzieś na Zachód do Wysp Szczęśliwych, Wysp Młodości. Ale też jest wiele opowieści o tragedii powrotu z takich wysp.

Tak Oisin (zwany u nas Osianem), wielki poeta legendarnej drużyny wojowników i artystów, jakimi byli bohaterowie wędrujący z Fionem, wraca do Irlandii. Był na Wyspach Wiecznej Młodości. Właśnie Oisin rozmawia z czaszką jednego ze starych przyjaciół, których już dawno nie ma. A on wiecznie młody, bo żył na Wyspach innym czasem, wędruje teraz ich śladami. Irlandia jest teraz pełna innych ludzi. Biednych, skarlałych, niepamiętających dawnych herosów Fiona. Ludzie ci trudzą się zbieraniem kamieni. Kamienie są strasznie ciężkie.

A Oisin jednym palcem podniósłby te głazy. Tylko że… wrócił z Wysp Szczęśliwych na koniu. Czarodziejskim. Koniu, co miał go nieść bezpiecznie przez odmieniony czas. Pod jednym wszakże warunkiem. Oisin nie może dotknąć swoją stopą ziemi skarlałej ojczyzny. Jeśli dotknie, straci młodość wieczną. Zamknięta zostanie przed nim droga do Wysp Szczęśliwych.

I Oisin, litując się nad mordęgą ludzi, pochyla się z konia, aby udźwignąć głaz. Popręg pęka i Oisin dotyka ziemi nogą.

Staje się stary, biedny, utrudzony jak inni. Gorzka i piękna legenda. Bo jednak Oisin odarty z czaru wiecznej szczęśliwości jest prawdziwszy.

Dlaczego o tym opowiadam? Bo myślę, że trzeba tęsknić za Zieloną Wyspą, ale i może szukać jej wokół siebie.

Są ludzie warci tego. Spotykam ich często wędrując po Polsce. W Sandomierzu, Płocku, ostatnio w Siedlcach. Pewno spotkam ich za kilkanaście dni w Suwałkach. (dotyczy spotkań z 2001 roku- przyp. red.)

Z Siedlec miłych, gdzie opowiadałem i o starej poezji Irlandzkiej, przywiozłem podarowane mi zdjęcie.

 

Krajobraz jak z wiersza Modlitwa Caoilte:

Niegościnny czas zimy, wiatr włazi pod skórę

I pogania jelenia, co wędruje w górach

Aż się głos niesie ponad przełęczami

Gdy byk przeciwko chmurom uderza rogami

O, to samotnik z Carran - mało kto się dźwiga

Tam gdzie jego łeb płowy nad przepaścią śmiga

Ten rogacz nie umyka jak byle jelonek

Z Aughty przez wilki w dolinach goniony

O, to samotnik z Carran... Dawno, przed wiekami

Słyszeliśmy głos jego, jak wstrząsał górami

Ileż to lat minęło od nocy zimowej

Gdyśmy śledzili wilków gonitwy godowe

O, ile lat minęło... Zmęczone jelenie

Dawno pokładły się na odpocznienie

I przytuliły swoje płowe boki

Do zimnej ziemi. I śpią snem głębokim

O ile lat minęło... I nas zima ściska

Chmurnym rankiem drzemiemy wokoło ogniska

Lecz moja ręka na włóczni oparta

Jeszcze jest tyle samo, ile była, warta

O, ile lat minęło... Jaka zima Chryste

Ale przysięgam, synu Dziewicy Przeczystej

Choć wokół coraz ciszej, śmiertelniej ciemniej

Jeszcze potrafię przebić włócznią, co nikczemne

(Modlitwa Caoilte, tłum. E. Bryll, anonim powstały pomiędzy VII-XIII wiekiem)

Caoilte, też wedle legend był bohaterem, który po wielu wędrówkach powracał do Irlandii. Wszystko wydawało mu się zmienione i skarlałe.

Śnieg, pustka. Tam góry, tu na zdjęciu dziwna, wciągająca nas równina Podlasie. Biednej i kochanej ziemi.

Wysyłam więc w podzięce autorce zdjęcia, taki mój zapis, notatkę z tej krainy:

Płaskie w niełasce Podlasie

Zawsze w niedobrym czasie

W niemodnych wspomnieniach

Wklęsła ziemia

Niby Polska ale uboczna

Niby blisko ale dojść nie można

A i czego dochodzić? Zasypał

Wszystko piasek. I kwita

Czy coś się odpozna pod piaskiem?

Zależy od bożej łaski

A jednak i tu może być nasza Wyspa Zielona. Aby tylko ją odpoznać.

Preferencje plików cookies

Niezbędne

Niezbędne
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony. Te pliki cookie zapewniają działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny. Anonimowo.