<

Oficjalna Strona Ernesta Brylla




Wciąż o Ikarach głoszą…

"Ikar"

 

Wciąż o Ikarach głoszą – choć doleciał Dedal,
jakby to nikłe pierze skrzydłem uronione
chuda chłopięca noga zadarta do nieba
– znaczyła wszystko. Jakby na obronę
dano nam tyle męstwa, co je ćmy gromadą
skwiercząc u lampy objawiają…
– Jeśli
poznawszy miękkość wosku umiemy dopadać
wybranych brzegów – mijają nas w pieśni.
Tak jak mijają chłopa albo mu się dziwią,
że nie patrzy w Ikary…
Breughel, co osiwiał
pojmując ludzi, oczy im odwracał
od podniebnych dramatów. Wiedział, że nie gapić
trzeba się nam w Ikary, nie upadkiem smucić
– choćby najwyższy…
– A swoje ucapić.
– Czy Dedal, by ratować Ikara, powrócił?

 



 

List czytelniczki z 18 grudnia 2001 r. :

 

Dzień dobry!
Szczerze mówiąc nie wiem, jak rozpocząć list do osoby, o której uczę się na lekcjach języka polskiego. Dlatego wszelkie możliwe moje uchybienia proszę traktować z przymrużeniem oka. Dziękuję. 🙂
Nazywam się Sylwia Róż i mieszkam w Szczecinie. Mam 18 lat i od pewnego czasu piszę, ale nie będę tym Pana męczyć. W końcu mogę być grafomanem i po co marnować czas. Chodzi mi o zupełnie inną rzecz. Mianowicie, od bardzo długiego czasu chodzi za mną pewien bardzo stary Pana wiersz. Najgorsze jest to, że nigdzie nie mogę go znaleźć (oprócz opracowań, bo to znany utwór) i chciałbym poznać w go całości. Przetrząsnęłam całe mieszkanie, wszystkie książki w domu, antologie, nawet w internecie szukałam – i nic. Czy byłby Pan łaskawy przesłać mi wiersz pt. „Wciąż o Ikarach głoszą..”? Byłabym bardziej niż wielce zobowiązana. A jeżeli nie, to chociaż odpisać, że nie.
Tak, czy siak nadszedł czas na zakończenie listu. Mogę jeszcze spytać o pogodę i zdrowie, ale jak się rozmawia z człowiekiem legend? Może mógłby Pan mi na to odpowiedzieć? Ekstra.
Zatem po raz kolejny się żegnam i pozdrawiam.


Z poważaniem
Sylwia

 

Droga Pani,
Proszę bardzo. Oto wiersz, wystarczy kliknąć.
Ale powiem szczerze, męczy już mnie to szkolne omawianie mojego dawnego wiersza. Strasznie powoli programy reagują na to, co piszemy. A tyle było innych wierszy. Ja rozumiem, „przerabia” się w szkole mity antyku i patrzy jak różni współcześni poeci te mity widzieli. Ale żeby choć przez moment było inaczej, proponuję późniejszy wiersz, gdzie sam polemizuję z sobą. Wtedy, młody, widzący świat czarno-białym inaczej spoglądałem na mit Ikarowy i jego odbicie w sztuce. A potem…


Pozdrowienia
E.B.

 

List czytelnika z 7 maja 2002 r.

 

Szanowny Panie Erneście!

Wiem, że jest Pan z pewnością bardzo zajęty, być może wiele tego typu listów Pan już otrzymał, dlatego zrozumiem, jeśli nie będzie mi Pan mógł odpowiedzieć na mój list. Mimo to żywię głęboką nadzieję, że dostanę od Pana jakąś, choćby krótką odpowiedź.

Jestem tegorocznym maturzystą i chciałbym się dobrze przygotować do ustnej matury z języka polskiego. Jedno z pytań dotyczy interpretacji wiersza. Wśród listy wierszy znajduje się również kilka napisanych przez Pana, a największy problem sprawia mi ten, zaczynający się od słów [Wciąż o Ikarach głoszą…]. Nie jestem najlepszy z polskiego, i chciałbym jedynie zdać tę maturę. Będę wdzięczny, jeśliby Pan mógł przeczytać moją interpretację tego wiersza i wyrazić swoją opinię na jej temat, i dać ew. wskazówki, napisać co źle zrobiłem a co dobrze, i czego w niej brakuje.

Wiersz stanowi refleksję podmiotu lirycznego na temat obrazu Petera Breughla przedstawiającego upadek Ikara. Na początku zastanawia się on dlaczego „Wciąż o Ikarach głoszą” skoro tak naprawdę „doleciał Dedal”. Wg. podmiotu lir. powinno się pisać o Dedalu, on bowiem zasługuje na chwałę. Ale mimo że odniósł zwycięstwo zapomina się o nim, ludzie piszą o Ikarze – wielkim przegranym. Podmiot liryczny uogólnia, mówi „jeśli poznawszy miękkość wosku umiemy dopadać wybranych brzegów – mijają nas w pieśni”. Tak jest wg. niego w naszym codziennym życiu, ci, którzy zasługują na chwałę, są pomijani – podobnie jak zwykli, „szarzy” ludzie, jak pracujący w polu „chłop” z obrazu P. Breughla, który „nie patrzy w Ikary”… Malarz ten, długo zastanawiał się nad przyczyną takiego ludzkiego zachowania, aż „osiwiał” próbując „pojąć ludzi”…. On jeden potrafił dostrzec, że nie tylko Ikar i nie tylko upadek są istotne, równie istotni są pozostali ludzie, świadkowie upadku młodzieńca. W jego obrazie nie ma tylko Ikara – przedstawieni są też przeciętni ludzie – rybak i chłop. Autor obrazu „poodwracał oczy” tym osobom tak, że choć Ikar umiera, spadając do wody, ludzie nie zauważają tego, chłop z największym spokojem pracuje w polu, rybak łowi dalej ryby jak gdyby nic się nie stało. P. liryczny zauważa, że w istocie, nie powinniśmy „gapić się w Ikary”, nie ma sensu rozpaczać nad porażkami, ważne jest nasze codzienne życie, liczy się to by „swoje ucapić”. Ponieważ rozmyślanie o klęsce nic nie daje… Nawet gdyby chłop patrzył w niebo, nie pomógłby w żaden sposób Ikarowi. A mógłby tylko sobie zaszkodzić, zaniedbując swoją pracę.

Nie rozumiem dokładnie czemu służyć ma ostatnie pytanie w wierszu „czy Dedal, by ratować Ikara, powrócił?” Wydaje mi się, że może zmienić sens odczytania tego utworu… będę bardzo wdzięczny za Pańskie wskazówki.


Tomek

 

Nieszczęsny maturzysto

Przepraszam. Zawsze byłem przeciwny umieszczaniu moich wierszy w programie szkolnym.
Ale co biadać. Pana analiza słuszna, choć trochę sztywnawa. Ale argumenty dobre. Tylko zwróciłbym uwagę na to, dlaczego poeta pokolenia roku 56 podejmuje temat Ikara. W powszechnej świadomości czytających tego czasu było opowiadanie z czasów okupacji (chyba napisane przez Iwaszkiewicza) o Ikarze. Tam też było nawiązanie do obrazu Breughla, ale chłopiec złapany na ulicy przez niemieckich żandarmów ginął wśród niby obojętnego tłumu. Poza tym o Ikarze pisał poeta mojego pokolenia Grochowiak. Mit Ikara w tamtych czasach był mitem stawiającym pytanie o sens bohaterskiej śmierci niezauważonej przez obojętny świat. Pamiętajmy, jak strasznie silne było poczucie osamotnienia powstańczej Warszawy.

A co ja starałem się udowodnić? To co Pan pisze, ale i zadać podstawowe pytanie, o co szło w locie Dedala i Ikara. Dedal skonstruował skrzydła do lotu niskiego, bo tylko takie mógł w niewoli zbudować. Ale mogły skutecznie donieść obu uciekinierów do ojczyzny i wolności. Dedal jasno ostrzegał przed nadużywaniem skrzydeł. Niestety Ikar nie słuchał i nie zważając na konstrukcję z wosku leciał ku słońcu.

No i spadł. Akcja jego była piękna choć niby bezsensowna. Niemniej Dedala mijają w pieśni, choć doleciał do wybranego brzegu. Chciałem, zwracając uwagę na bohaterstwo Dedala, który zamierzył i dokonał, sprzeciwić się lamentom nad Ikarem, który właściwie dla swoich marzeń zniszczył całą wyprawę ku wolności. Chciałem też bronić niby obojętnych chłopów, co to w prymitywie swoim nie czują upadku Ikara.

A pytanie, czy Dedal by ratować Ikara powrócił, zadawałem po to, aby przypomnieć zdecydowanie Dedala, tragedię jego wyboru, czy ratować syna i raczej zginąć jak on, czy lecieć ku wolności. Bo lot ku wolności, jak chciałem powiedzieć, nie polega na wzniosłym wymachiwaniu skrzydłami.
Zadziwiła mnie kariera tego wiersza. Widać pytanie Ikar czy Dedal, ciągle jest w naszej duszy i naszym postępowaniu, i historii aktualne. Proszę tylko pamiętać, nigdy nie drwiłem z lotu Ikara. Jest on miłym, ale nieco egotycznym młodzianem.

Ale tragedia ojca Dedala jest wpisana w wiersz.

Jak była wpisana w młodość mojego pokolenia, tragedia pytania, czy miało szansę Powstanie. Czy wiara w to, że przecież alianci nas nie opuszczą, była naiwnością czy błędem wynikającym z zetknięcia się z nowym typem polityki. ETC. ETC… No, bo mieliśmy do czynienia z moralnością Minotaura czyli z bezwzględnym okrucieństwem politycznym.

I tyle. Dziś też lecicie a skrzydełka podobnie klejone słabym woskiem. Uważajcie.

 

Trzymamy kciuki!

EB i MG