Pisałem dawno…chyba są także na dziś.
EB
Przy kominku ojczystym, no może przy kuchni
Palimy sobie niepotrzebne na nic
Stare wspomnienia. Niestety cuchnie
Bo nie palimy, tylko upychamy
Sprawa za sprawą. Palimy jak śmieci
Wszystko co nasze. Niech nic nie wyleci
Z domowej kuchni – bajki. Nie wiadomo gdzie
Ach bajka, przy kominku lepsza jest niż te
Darcie papierów – jakbyś swoje, życie
Oskubywał jak skrzydła ptaka znajomego
Ale już nieważnego, dawno ubitego
Cuchnie to stare pierze. Chyba je spalicie?
Tylko kominem pójdzie straszny smród
Wiec może lepiej te piórka tęczowe
Upchnąć do poszewki
Niechaj młode głowy
Mają niepewne poduszki dla snów
Chrabąszcze, Gaudium, Lublin 2009
Czy jesteśmy prawdziwi, czy też gramy?
Taką ojczyznę, że i zgłupieć można
Wciąż pewni swego jakby niebios bramy
Broniły nas…
A tu na ostrze noża
Na szerokość złego słowa są
Sąsiedzi nasi
Co myślą o kraju
Który przedstawiamy. Jaki będzie sąd
Czy nasz teatr poznają czy też nie poznają
Jak żelazne ich twarze kiedy nawet klaszczą
Kiedy nas nienawidzą a kiedy z nas szydzą?
Cedząc:- Tak z nimi zawsze…
Z 2007 roku
Sami zadeptaliśmy tłumnie
Delikatny ślad na pierwszym śniegu
Jak inaczej? Każdy już w biegu
I nikogo nikt nie zrozumie
Wcześnie. Prawie wśród nocnej ciszy
Zanim ziemia z niebem się uleży
Niszczymy te znaki świeże
Pewne – chociaż niewidoczne prawie
Właśnie wtedy gdy w zbielałej trawie
Na ukos, po szronie kruchym
Przemykają wracające duchy
A skąd? Nie wiadomo lecz warto
Wierzyć: Do nas wracają. W otwarte
Usta, półoddech o świcie
Jak powraca dobre serca bicie
Tylko ślad – jak zwykle – zatarty
Zadeptany. Nigdzie nie prowadzi
Może jutro będzie bardziej świeży
Wreszcie ziemia z niebem się uleży
I uładzi…
Z 2007 roku
Z każdego kąta domu
Wyłazi co było wiadomym
Ale tak okryte kurzem
Że zrobiło się nieduże
A przydeptane siłą
Niby w ogóle nie było
Czy znaliśmy tę gębusię gdy tłusta
Mrugała do nas z lustra
Nie tak jak dziś spodlona
Ale zadowolona
Nie z pyłem pajęczyny
A zawadiacką miną?
Z rany lustra ze szpary ściany
Wyłazi niepamiętane
I mocno jest niekochane
Po co ten zamęt?
Chrabąszcze, Gaudium, Lublin 2009
Przybyli ułani długo przeganiani
Z naszej półpamięci. Za nimi piechury
W kompanii zwiadu mój ojciec. Ponury
Jak nigdy na tej ziemi.
Żyli, byli z nami – Nie sobą a obok
I nie mogą dojść drogi do domu
My w nim mieszkamy. Im nie wiadomo
Czy nasz dom powrócono?
My prawie pewni, że nasz – a dla nich
Czegoś zabrakło. Chodzą bezdrożami
Skrobią w okienko – nazbyt z ostrożna
Zaprosić ich do dziś nie można
Czy oni nie słyszą czy nie mówimy
Najważniejszego słowa?
Oni pytają: Hasło! Odzew! Cóż, stroimy miny
Bo nie gotowe
Obraca się nasz jęzor pokutny
Jak bułanek obcą ostrogą pokłuty
Chrabąszcze, Gaudium, Lublin 2009
Trzeba być przy sobie choć nam kraj pocięli
Jak życie
Przecież domy z naszej świata strony
Stykają się ścianami z domami w ich kraju
Nawet słyszymy kiedy dotykają
Naszego. Znaki nam czynią wiadome
My się przemycamy, oni przemycają
Na obie strony
2009
…. Gończy polski. Stara rasa ponoć
Na pół żył gdy go odnowiono
Wedle wzorców szczytnych, starożytnych
Na łańcuchu w obcych stronach głodzony
Kiedyś było tam szlachectwo polowań
On nie wiedział. W budzie się chował
Więc choć wrócił do polszczyzny od nowa
I ogona pod siebie nie chowa
Choć się zbiera do pogoni – nie wie gdzie
Można teraz rozpędzić się?
Znów wpisany jako rasa stara
W księgi świata. Nieźle się stara
Na wystawach wygrywa. Jest w cenie
Ale z kraju co jest przypomnieniem
I dawnego i niepewnego
Stąd jak kundel nagle szczerzy kły
Bo pamięta swój łańcuch jak ty
Do upadłego
Z 2007 roku
Jak ranni wielkie słowa wracają do domów
Ośmieszone, kalekie
I jak pomóc niepotrzebnym nikomu
Jak zapewnić opiekę
Jeszcze serce jest w nas. Budujemy
Szpitale dla inwalidów
Niech idą
Zapadną w ciemność
My wreszcie odpoczniemy
Mamy serce. Trzeba ich oszukać
Więc kłamiemy. Gadamy, gadamy
Przez tę chwilę gdy ich odwiedzamy
Że jesteśmy – chociaż nas nie ma
Niech w to wierzą nim pójdą do ziemi
Niech przed Bogiem opowiadają
Jak piękną Polskę mają
Jaki dom
Jakie dzieci
Jakie wnuki
Mamy serce. Trzeba ich oszukać
Z 2008 roku
– Spisane będą czyny i rozmowy –
Ale kto spisze? I zapisze co?
I jakie potem uczone głowy
Będą rozjaśniać pamięci noc
Za wielu dumnie stoi nad nami z lampami
Czasem coś i rozjaśnia, czasem prosto w oczy
Świeci. Oślepłeś. Może wtedy w nocy
Przemykają się cichcem ci co jeszcze krwawe
Znaki noszą na sobie? I może łaskawe
Są dla nich blaski oślepiające
I te szeptania, spojrzenia znaczące?
Spisane będą czyny. Lecz komu przypiszą
Te czyny i rozmowy…
I jakimi słowy
Dla jakich władców, je piszą?
Z 2007 roku