<

Oficjalna Strona Ernesta Brylla




List z 28 Marca 2001-o Jaworze rodzinnym

28 marca, 2001
Kategorie wpisu: Listy od czytelników

Szanowni Czytelnicy strony Ernesta Brylla
  
Znamy Go (E.B.) nie tylko z wierszy ale także z „umuzykalnionych wierszy”. Pisało przecież wielu muzykę do Jego wierszy. Ja proponuję aby piosenką-wierszem kwietnia (jeśli mogę tak proponować) była pieśń o Jaworze rodzinnym (nie wiem tak do końca czy to poprawny tytuł) w interpretacji Michała Bajora. Ludzie, szukajcie tej pieśni-wiersza. Jest genialny!!!!!!
  
Zaczyna się:
  
Jaworze rodzinny dawno już wycięty
coś się niby obłok kołysał nade mną……
  
Panie Erneście, poezja jest chyba muzyką a muzyka, w pewnym sensie, poezją? Jak poeta to postrzega?
  

czytelnik-słuchacz
  
  

Dziękuję. Przypomniała mi się ta piosenka.
  
A właściwie był to najpierw wiersz. Napisany gdzieś między sierpniem 79 a listopadem 79. Czas dla mnie ważny. Przyjechałem niedawno z Londynu i oto zakładaliśmy nowe miejsce życia w Katowicach. Wszystko co oglądałem w tym mieście i na osiedlu Tysiąclecia, gdzie zaczynaliśmy mieszkać było bardzo ważne dla mojej poezji. Po raz pierwszy mieszkałem w wielkim robotniczym osiedlu. Bo Gdynia z lat kiedy pracowałem w elektrowni, była jednak innym miastem. Nowym, pełnym zieleni. Tu, w Katowicach, była zieleń parku który można było oglądać z okien na siódmym piętrze.
  
Ale te Katowice – co rano ludzie pędzący do pracy. Rozwiane płaszcze ortalionowe, niby pokrowce na jakieś skrzydła. Każde drzewko ważne, bo tak to się na Śląsku czuje. Powietrze raz czyste, raz przeniknięte zapachem idącym od koksowni w Chorzowie.
  
Klonie mój rodzinny. Wiersz chyba powstał – a przynajmniej został dokończony w czasie jednego z naszych pobytów w Warszawie. Bo jeździliśmy ciągle trasą Katowice-Warszawa. Parę dni tu, parę dni tam. Taka była praca.
Napisałem w wierszu o klonie. A potem, chyba za trzy lata, kiedy tworzyła się z tego wiersza piosenka do programu Boże nie daj nam siebie utracić, zmieniłem klon na jawor.
  
Czemu? Bo w piosence melodia wyraźnie wybijała magiczność drzewa. Jakie jest drzewo nasze magiczne? Ciągle obecne w pieśni? Jawor, na pewno. Tyle razy szumi w polskich tekstach. Oczywiście jest i kalina. Ta z liściem szerokim. Jest i wiśnia w sadku wiśniowym. Ale jawor to przecie najbliższy krewniak klonu. Niektórzy muszą patrzeć na spód liścia aby go od różnych odmian klonowych odróżnić.
Tak więc jawor.
  
Z powstaniem piosenki było tak. W tamtych, dość ciężkich czasach stanu wojennego działał przy Muzeum Archidiecezji taki teatr. Aktorzy budowali niewielkie przedstawienia. I padło na mnie. Danka Rinn wykreowała cały nasz program. Składał się z moich wierszy i piosenek. Wiersze recytował wspaniale Krzysztof Kolberger, a Danka śpiewała. Powodzenie programu bardzo mnie zaskoczyło. A najpierw, kiedy pracowałem nad tworzeniem piosenek, razem z Włodkiem Korczem oglądałem swoje teksty jakby od nowa. I tak powstał Jawor, dziś śpiewany przez Danutę Rinn a także Michała Bajora. Tak powstała bardzo popularna potem pieśń Polskie Skrzydła – no właśnie stworzona z wiersza o tych biegnących do pracy Ślązakach, z którymi i ja do pracy biegłem.
  
Ciekaw jestem jak się teraz Jawora słucha? Bo przecież jest inaczej. A jednak czasami tak samo ciężko.
A może ktoś jeszcze pamięta Skrzydła? Tym, którzy szukają nagrania, zdradzę, że jest na CD Złota Kolekcja – Danuta Rinn
  
E.B.




« « Poprzedni:List z 17 marca 2001-z Teatru w Częstochowie Następny:Listy z 28 marca 2001- od Bartosza i Małgorzaty » »



Ten wpis nie może być komentowany.