- Archiwum wg. autora
Wanna, której nigdy nie zaznam
– Ma ona łagodną trwałość.
Cierpką wklęsłość o wysmukłym połysku
wymarzam niskim wieczorem
w spoconej muszli szezlongu…
– Ma ona spokojny chłód.
Codziennie czuję jej bliskość
wkręcony w kłujący warkot,
w kurzu nie moich domów.
– Sama w sobie jest niczym.
Ale kiedy zamknie się wokół nas
łupinami białości,
niebieskie cienie wody
spłyną po szarych dłoniach
brzęczeniem czerwcowych łąk.
– Ona podaje nam słodycz
naszej jędrnej nagości,
zapachem porannych koniczyn
nasyca dom jak mgłą.
W niej jest ciepło i czystość
bez ukradkowych podmywań,
co dzień dzwoniąca samotność,
szeroka dżungla ręczników,
luster przyjazna oślizgłość
szczotek pachnąca dobroć,
cud gazowego piecyka….
Oto jest wanna, której nigdy nie zaznam….
Śnił mi się Staszek Grochowiak
Śnił mi się Staszek – tak młodzieńczo chudy
Jakby mu w ziemi stęchła żółta opuchlizna
Pytałem go czy umarł naprawdę… On przyznał
Że jeszcze nie wie, jeszcze tego czeka
Jeszcze nie odszedł, choć stoi z daleka
Jeszcze musi po lasach niby wilk wędrować
I pokazywał zadrapania sine
– To z tego – mówił – że się w krzakach chowam…
Tak siedzieliśmy jedząc schabowy jak glinę
I pochlipując herbaty słomkowej
W pajęczo szarym bufecie dworcowym
Aż przyszedł pociąg…
Staszek się postarzał
Podniósł schlapane od błota bagaże
Chciałem mu pomóc, przeprosić… Tak mało
Powiedzieliśmy sobie
On na twarz pokazał
Na zadrapania, blizny, umęczone ciało
Które się przemieniało, ginęło, ciemniało.
Czwartek Literacki
Urząd Dzielnicy Bemowo m.st. Warszawy oraz Fundacja Zielona Gęś zapraszają na spotkanie pt. „Golgota w poezji Ernesta Brylla” z udziałem Autora.
Adres: ul. Powstańców Śląskich 17, Warszawa, Biblioteka Bemowo
Godzina rozpoczęcia: 18:00
W dniu: 7 kwietnia 2011
Anioł niósł zwiastowanie
Anioł niósł zwiastowanie
Ciężko jak złoty kamień
Albo jak krwawy owoc
Płakał nad każdym słowem
Bo co miał powiedzić tej małej
Co bezradnie pod niebem uklękła
że tak straszna będzie dziecka męka
Co się właśnie zaczyna w jej krwi
że sam Bóg u wieczności drzwi
Czeka
Na Jej nie albo tak
Jaki dała przedwiecznemu znak
By mógł dotknąć jak człowiek człowieka
Dwa Wiersze na Gromniczną
Na gromniczną – pisał – światła liczne
Zapalały się. Gorzały świece
Ale przyszły wielkie zamiecie
Poszły z dymem wioski pograniczne
I granica Polski poszła – Kto ją wie
Gdzie? Tak u nas zadziało się
U nas? A kto pewny gdzie „nasze”
Czy ta ziemia? Czy ta ze wspomnienia
Zaśniesz – dziwne sny we snach straszą
Może tych, co stąd byli pędzeni
Gdzie granice, czy te gromnice
I ten płomyk? Czy ochroni domy
Przed łakomym wilkiem
W tych stronach
Nie ma wilków. W nas się odmieniły
A czy będą choć spokojnie żyły
Z nami. Póki gromnica płonie
Bo sam czuję:
Wilk we mnie się łasi
Do ciemności. Chce gromnicę zgasić
2010
-Ani biało anielsko, ni czarno
Diabelsko – niedoszaro, nielotnie, przymarno
Ale ten śnieg, nie śnieg – pełznie przypływem
Fale sięgają aż po okna krzywe
Naszych bloków. Bo w blokach siedzimy tej zimy
Windy stają dęba a my się boimy
W okna parterów i pierwszych pięter
Zaglądają twarze znajomo wykrętne
To nasi przyjaciele. A nawet my sami
Więc kim jesteśmy siedzący w mieszkaniu?
I cóż że świece mamy, drżąco wywijamy
Gromnicami. Zaślepiamy szyby obrazami
Które kupiliśmy kiedyś tak, dla szpanu
Bo Matka Boża taka odpustowa…
Odebrało nam mowę. Z bardzo pięknych panów
Pań delikatnych w makijażu szczerym
Robią się wadery, z nas tępe basiory
Okropne przyszły pory. Więc ty się zastanów.
Duchy Poetów-nasza audycja w Radiu Warszawa
W Radiu Warszawa startuje autorska audycja wybitnego poety Ernesta Brylla oraz muzyka i dziennikarza Marcina Stycznia. Będą to rozmowy o polskich poetach, tych którzy zapisali się w historii literatury i tych, którzy mimo talentu, zniknęli w mroku zapomnienia.
Wszyscy bohaterowie audycji to poeci, których na swojej drodze spotkał Ernest Bryll, między innymi: Stanisław Grochowiak, Władysław Broniewski, Marian Ośniałowski, Julian Przyboś, Tadeusz Nowak, ks. Jan Twardowski. Nie będą to wykłady z literatury, ale barwne rozmowy pełne anegdot i żywej poezji, czytanej i śpiewanej przez autorów.
Prezent dla Słuchaczy! Jeśli chcecie Państwo wygrać płytę „Bryllowanie” z autografem Ernesta Brylla i Marcina Stycznia należy w trakcie trwania programu (niedziela, od godz. 20:10 do godz. 21:00) wysłać SMS-a na numer 7160 o treści: kultura, duchy poetów, podać także imię i nazwisko.
(tekst: Radio Warszawa, źródło: http://radiowarszawa.com.pl/?p=6434 )
Wigilia
Idą pasterze patrząc na bajery…
Idą pasterze patrząc na bajery martwe
Gazety podarte. Foldery nieszczere
Przyjaźnie niewyraźne. Piwo, co otwiera
Ktoś, zapatrzony martwo w światłość komputera
Opłatki – gadu, gadu. Spotkania bez śladu
Ślisko na twardym dysku. Lecz jest zapisane
Dziwne zjawisko: Jesteśmy tak blisko
Już prawie mamy. Czego dotykamy?
Narodzenia- płomienia
Czy tylko reklamy
Ale wielu z nas wierzy, że nie sztuczny ogień
Jest Gwiazdą, co prowadzi. Bo za chwilkę zgaśnie
Więc wędrują szukając – gdzie Dziecko, co Bogiem
Jest. Siebie niezakłamanych, tam odnajdą właśnie.
Od nas wszystkich Bryllów i naszych zwierząt życzenia wędrówki za Gwiazdą.
Grudzień 2010
Nowa książka Ernesta i Małgosi
Kochani! Kilka dni temu w księgarniach pojawiła się nowa książka, tym razem wspólne dzieło Małgosi i Ernesta. „Irlandia, Celtycki Splot” opowiada o Bryllowych latach na zielonej wyspie. W 1991 roku pojechał tam razem z rodziną, żeby założyć pierwszą w historii Polską ambasadę w Irlandii.
Krótko mówiąc, było ciekawie. Ale ta książka to nie tylko wspomnienia zza biurka. Przewija się przez nią parada niesamowitych postaci ze świata literatury, sztuki, dyplomacji, nie tylko tej salonowej ale i wiejskiej, ulicznej, mistycznej. Pierwsza częśc książki nosi tytuł „W butach Joyce’a”, i w tych butach właśnie przemaszerujecie po Dublinie, a potem dalej, naokoło tej malutkiej tak naprawdę wysepki, gdzie w każdej mieścinie kochają poetów.
Zapraszamy serdecznie do lektury!
Pożegnanie Zbyszka Jerzyny
Dziś rano zmarł Zbyszek Jerzyna.
Miał wielu zwolenników swojej specjalnej, cichej poezji. Należałem do nich. Nie zdążył mieć promocji swego ostatniego tomiku „Saneczki”. Tuż przed nią musiał iść do szpitala. A chciałem na tym niedoszłym spotkaniu powiedzieć: Jaki to świetny i niedoceniony poeta. Chociaż znany i lubiany. Ale jakby zatrząśnięty między drzwiami dwu pokoleń. Mojego, do którego należeli jego trochę starsi koledzy: Grochowiak, Ośniałowski, Śliwonik, ja. Niestety, tak się stało, ze ten zespół redakcyjny Współczesności jako grupa przestał istnieć. Pismo trwało nadal ale Zbyszek jakby trochę wypadł.
Potem były przyjaźnie rozproszone. Wielka chyba i wylewna, we wszystkich tego słowa znaczeniach, ze Staszkiem Grochowiakiem. Daleka za mną. Po prostu zniknąłem trochę z życia literackiej gromady ze względów ot takich, że szukałem pracy. Mieszkałem poza Warszawą i rozwój poetyki Zbyszka mało był związany z naszą przyjaźnią. Do młodszych, wspaniałych zresztą, grup literackich pasował, ale nie do końca.
Pisał króciutkie wiersze mało rzucające się w oczy, ale za to zapadające w serce. Chciałem powiedzieć: ile im zawdzięczam. Jak lubiłem te urwane strofy i jego całe życie i myślenie. Jakby na boku. Ceniliśmy go ale za mało. Nie pomogliśmy przebić się jego najlepszym wierszom do pamięci czytelniczej. Przebiły się bez nas i trochę mi za to wstyd. Ale jest w moim prywatnym zbiorze wierszy jakie pamiętam.
Nie zapomnę jego miłej, drobnej postaci i jego wielkich, choć króciutkich liryków.
Pierwsza Niedziela Adwentu
Roraty
I unieśli się z chrypieniem modleniem
Jeszcze trochę , jeszcze ciut nad ziemię
Przykurczeni – bo straszne ciśnienie
Gdy nawet o milimetr
Unosisz swoje imię
Ale za to wieczności próg
Za wysoki dawniej dla nóg
Był niżej . A światło już liże
Cieniutką pod drzwiami szczelinę
Cóż , jak zawsze , ktoś zapomniał imię
Prawdziwe niezmiennie codzienne
I znowu dla nich ciemność
Bo spadają
Światło ginie . Przygasło
Ale się twardo trzymają
Niełatwo lecieć i kasłać