<

Oficjalna Strona Ernesta Brylla




O Ikarze po raz drugi

Korespondencja z 15-17 marca 2003 r. :

 

Szanowny Panie Erneście!

Raczej Pan mnie nie pamięta (bo niby jakim prawem), ale jakiś czas temu (dobrych kilka lub kilkanaście miesięcy temu) podesłałem Panu parę moich wierszy (z prośbą o ocenę). Tym razem też podsyłam Panu wiersz, ale w troszkę innym charakterze. Jednak zacznę od początku.

Niedawno postanowiłem powrócić do Pana starszej twórczości. Wspomnienia i lektura doprowadziły mnie do pamiętnego Pana wiersza „Wciąż o Ikarach głoszą”. Przeczytawszy ten wiersz, przypomniałem sobie o Pana wierszu pod tytułem „O Ikarze po raz drugi”. Wiem, że w tym wierszu Pan sam w pewien sposób polemizuje z poprzednim wierszem, ale i mnie tknęło coś do takiej poetyckiej polemiki. Polemika ta w zasadzie odnosi się do obu tych wierszy, jednak pozwoliłem sobie mój wiersz zatytułować „Wciąż o Ikarach głoszą”.

Teraz chciałbym Panu przedstawić mój utwór, bo cóż by to była za polemika, gdyby Pan nie miał możliwości poznania mojego głosu w dyskusji.

Życzę panu miłej lektury

 

*Wciąż o Ikarach głoszą*

 

o Ikarach

tych co szybują
pod niebem
z przyszłością
zapisaną w skrzydłach

nad przeciętność wystają
czubkiem głowy
marnieją
w każdym słowie

wciąż o Ikarach

spadających?

NIE

wzbijających się
ku wyspom istnienia

 

7.III.2003

 

Pozdrawiam

Piotrek „Rydzo” Rydzewski

 

Szanowny Panie

Przeczytałem, nawet pozostawiłem w liście, żeby przeczytali inni. Ciekawe. Tylko sprawa w tym, że śmierć Ikara jest jakby wynikiem jego pychy. Wiedział bowiem, że skrzydła Dedal skleił woskiem i że należy na nich szybować nisko, z daleka od słońca.. Materiał latania więc był marny, innego nie było, ale przecież chodziło tylko o ucieczkę od Minotaura. Moim zdaniem wielka to była odwaga, skonstruować w więzieniu takie skrzydła i ryzykować lot. A co najmniej lekkomyślnoś- wzlatywać wyżej, pozostawiając Dedala, zmieniając cel, łamiąc umowę i plan ucieczki. A po co? Z próżności. U Pana, Ikary latają widać na dobrze skonstruowanych skrzydłach przyszłości. Powodzenia. Ale przypominam, że materiał marny etc.

 

Pozdrowienia

Dedal

 

 

Szanowny Panie Erneście!

Dziękuję za odpowiedź. Cieszę się, że uznał Pan ten wiersz za ciekawe spojrzenie. Teraz jednak chciałbym (o ile mi wolno) wdać się z Panem w małą dyskusję na temat Ikara.

Powiedział Pan, że jego śmierć była wynikiem pychy. Zgadza się, ale tylko w pewnym sensie. Chciał poznać więcej, nie posłuchał ojca, złamał zasady. Jednak czyn ten wymagał od niego nie lada odwagi. Odważył się dokonać czegoś więcej niż jego ojciec, który uczynił bardzo dużo.

Chociaż spadł, to jednak pokazał, że warto ryzykować. Warto „wystawać nad przeciętność czubkiem głowy” (choć można powiedzieć że już nad przeciętność wystawał sam Dedal – jednak według mnie było to niewiele) i wzbijać się do istnienia (to o Ikarze pamiętamy bardziej niż o Dedalu). Chociaż można się takim wystawaniem sparzyć lub zmoczyć, to jednak warto. I dlatego ośmielam się twierdzić, że śmierć Ikara nie była spowodowana pychą, ale odwagą.

 

Pozdrawiam

Piotrek „Rydzo” Rydzewski

 

Drogi Panie!

Najpierw pewna moja refleksja. Otóż, zawsze dziwiłem się czemu mój wiersz o Ikarze i Dedalu wywołał natychmiast (i jak widać do dziś) polemiki. Myślałem, iż dlatego, że wstawiony w program szkolny jest dobrym zaczynem do dyskusji na lekcjach. Po to trochę i dlatego że jest o naszym widzeniu bohaterstwa i jednak trzeba odwoływać się do antyku i trochę do malarstwa Breughla i innych – czyli historii mitu. No i nawiązania z literaturą polską: wspomnę tylko opowiadanie mówiące o okupacyjnym zatonięciu młodego Ikara na warszawskiej ulicy napisane przez jednego z wybitnych polskich pisarzy i poetów (też autorów z mego pokolenia). Typowa lekcyjna dyskusja.

Ale widać nie tylko. Sam Pan tego przykładem. Może więc wszystko jest podszyte pamięcią o wzlotach Mickiewicza gdy pisał „Pieśń Filaretów” (mierz siły na zamiary, nie zamiar podłóg sił). „Ikarowe hasło”, po którym morze naszej historii usiane jest sterczącymi bezbronnie piętami tych, co nie domierzyli i topią się w głębinie.

W ogóle polskie dyskusje, podle porzekadła „mądry po szkodzie”, są niezwykle precyzyjne i rozbudowane ale bezradne. Bo dyskutuje się po klęsce. Wtedy każdy ma plan, strategię zwycięską (patrz choćby dzisiaj nasze dyskusje polityczne). Ale historia składa się raczej z tego, co zostało zrealizowane. A już nocne Polaków rozmowy o tym, że „można było wygrać bitwy i alianse gdyby tak a nie tak” w mózgach naszych coś rozwijają ale niewiele chyba, patrząc na powtarzanie się tych samych biadoleń.

Pisząc o Ikarze niewątpliwie wiedziałem i o tym polskim przyzwyczajeniu (dlatego pewna obrona Dedala) ale również wiem, że coś musiało być w szaleństwie Ikara, w jego pięknym locie, spektakularnej śmierci, ponieważ został postacią mitu. Tak jak podchorążowie listopadowi. Ale czy inne dyskusyjne loty też są piękne? To ocenia się po śmierci Ikara. Pisze Pan, że czyn Ikara wymagał nie lada odwagi. Bo odważył się na więcej niż Dedal.

Dalej uniesiony szałem „Ody do młodości” mówi Pan, że warto ryzykować wzlot nad przeciętność. Warto. Ale bądźmy surowi dla Ikarów, co jeszcze pięknością swojego upadku nie zasłużyli na bytowanie w mitach. Jaka odwaga? Być może głupia ciekawość, dla której łamie się ustalone zasady grupowego działania. Dla której niszczy się zamierzony cel. Ot tak sobie. W samolubstwie zachwycenia. A poza tym pytanie dość, przyznaję, przykre. Kto konstruował skrzydła? Kto wpadł na pomysł ryzykownego lotu aby odzyskać wolność? Kto umiał to zrealizować a nie tylko śpiewać czy jęczeć? Konstrukcja skrzydeł słaba była, bo z tych materiałów jakie były dostępne i tak była cudem i wielkim ryzykiem. Pomysł, przywództwo? Czyż Dedal nie leciał pierwszy wskazując i możliwość, i drogę? Pewno Ikar był odważny. Ale odwaga w momencie, kiedy zgadzamy się na uczestniczenie w działaniu zespołowym, jest odwagą wymagającą dbałości o innych. Brzydko to nazwać dyscypliną. Do szarży przez Samosierrę poza odwagą szwoleżerów potrzebne było ich zdyscyplinowanie i takoż (trudno to Polakom przyznać) geniusz wojenny Napoleona.

A więc kończąc dyskusję, bo rozwijana zbyt długo stanie się wałkowaniem tematu zamiast myśleniem; proszę latać ale jeśli „tak jak sobie chcę” to samotnie i na własny rachunek. Poza tym, trzeba pamiętać aby samemu skonstruować swoje skrzydła na miarę swoich zamiarów a nie korzystać z konstrukcji takich zgredów jako Dedal i ja. A potem po upadku zamęczać nasze zlasowane mózgi opowieściami o tym, jako to wystawiłem głowę ponad przeciętność. O ile przeciętnością jest to morze, nad którym ku wolności i Dedal, i Ikar lecieli, to Ikar zanurkował ostatecznie w tę przeciętność głęboko, głęboko.

 

Pozdrawiam

E.B