August był mocny. Brał dobre żelazo
i dusił łapą po śliskość zakalca.
Potem zakalec miesił. Z piwoniową twarzą
z rudą lepiącą się po grubych palcach
– został tak…
Czuwa nad kotliną naszą
ledwo stwardniało co – z lubością stęknie
i krzepko – przecież wykarmiony kaszą
zagniecie w bulgocące, w to maślane, miękkie
Wszystko z krwi jego. Dowcip ogórkowy
wolność z kartofla, błogie procesyje
i defilady duszące jak łubin…
Żebyśmy tylko zawsze byli zdrowi
No cóż, Polacy, my żelazo lubim
ale gdy zmięknie i rdzą się pokryje…