<

Oficjalna Strona Ernesta Brylla




August

4 kwietnia, 2011
Kategorie wpisu: Wybrane wiersze

August był mocny. Brał dobre żelazo
i dusił łapą po śliskość zakalca.
Potem zakalec miesił. Z piwoniową twarzą
z rudą lepiącą się po grubych palcach
– został tak…
Czuwa nad kotliną naszą
ledwo stwardniało co – z lubością stęknie
i krzepko – przecież wykarmiony kaszą
zagniecie w bulgocące, w to maślane, miękkie

Wszystko z krwi jego. Dowcip ogórkowy
wolność z kartofla, błogie procesyje
i defilady duszące jak łubin…

Żebyśmy tylko zawsze byli zdrowi
No cóż, Polacy, my żelazo lubim
ale gdy zmięknie i rdzą się pokryje…




« « Poprzedni:Myszy stworzyły nam historię Następny:Do kogoś listy niosę » »



Ten wpis nie może być komentowany.