Poprzedni wiersz
Następny wiersz

Marianek Ośniałowski list do mnie napisał
Że wreszcie złapał srebrnego jelenia
Jeleń jest ciut garbaty i szary jak ziemia

Ale, gdy się przy gruncie patrzący położyć
Nie widać, że malutki i bardzo wyłysiał...

Więc Marianek, by patrzeć musiał grób otworzyć
Zejść w siebie. Tam spod ziemi i mleczów korzeni
Jeleń jego, jak księżyc, w nowiu się odmienił...

Marianek mnie zaprasza. Poleżymy rankiem
Na głębinie co płynie nad torowiskami
W zapachu iskier, które biegną z pociągami

Co z tego że nasz jeleń ma zatrutą rankę
A piasek z rany broczy, jak gwiazda przecieka

To może nawet piękniej gdy czas się odmierza
I jak z klepsydry szeleści z daleka....
Co z tego, że ta rana ciągle się poszerza
A jeleń minął pełnię, biegnie w odchodzenie?

Marianek mówi: On przegoni cienie
W następnej kwadrze...Teraz szybko spijaj
Krew piasku jak wilkołak. I wracaj różowy
Do domu. Ja tu chyłkiem pod piaskiem przeżyję
Gdy jeleń będzie w nowiu, przyślę ci list nowy

Preferencje plików cookies

Niezbędne

Niezbędne
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony. Te pliki cookie zapewniają działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny. Anonimowo.