Poprzedni wiersz
Następny wiersz

Sami zadeptaliśmy tłumnie
Delikatny ślad na pierwszym śniegu
Jak inaczej? Każdy już w biegu
I nikogo nikt nie zrozumie

Wcześnie. Prawie wśród nocnej ciszy
Zanim ziemia z niebem się uleży
Niszczymy te znaki świeże
Pewne – chociaż niewidoczne prawie
Właśnie wtedy gdy w zbielałej trawie
Na ukos, po szronie kruchym
Przemykają wracające duchy

A skąd? Nie wiadomo lecz warto
Wierzyć: Do nas wracają. W otwarte
Usta, półoddech o świcie
Jak powraca dobre serca bicie

Tylko ślad – jak zwykle – zatarty
Zadeptany. Nigdzie nie prowadzi

Może jutro będzie bardziej świeży
Wreszcie ziemia z niebem się uleży
I uładzi…

Preferencje plików cookies

Niezbędne

Niezbędne
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony. Te pliki cookie zapewniają działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny. Anonimowo.