Poprzedni wiersz
Następny wiersz

Wołał nas Pan na taniec, na śpiew i na radość
A myśmy przyszli tylko na radochę
Stąd nie zadrżały światy, pieśni poszły blado
Taniec się jąkał, a śmiech kulał trochę

Wołał nas Pan na miłość — my na popierdółki
Przypędziliśmy. No i jest ziewanie
A On nam miejsce usłał w planet bujnym sianie
I niebiosa zaczepił jak gniazdo jaskółki

Wołał nas Pan na wieczność — myśmy zrozumieli
Że na pogrzeb. Więc każdy trumnę płacząc klecił
I stroił trupie miny. Stąd martwi leżeli.
Kiedy On drzwi otworzył.
Czekał. Światło świecił
Nie pojmował, dlaczego wciskamy się w ziemię
Za nami...
Kiedy wszystko właśnie otworzone
Tylko odwrócić się na jasną stronę

Wołał nas Pan na taniec, na śpiew i na radość
I ciągle woła. Nigdy nie ma zadość.

Preferencje plików cookies

Niezbędne

Niezbędne
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony. Te pliki cookie zapewniają działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny. Anonimowo.