Poprzedni wiersz
Następny wiersz

A bażanty jeszcze są – choć dokoła
Napierają domy na ugory
Zresztą ziemia już bardzo chora
Zieleń splątana ze śmieciem

Ale jeszcze bażant skądś woła
Zardzewiałym pianiem. Jeszcze wzleci

Kuropatwy nie. Było zboże
Całe łany. Teraz grząska glina
Rozjechana

Ale nie najgorzej
Jest. Choć bloków armada ogromna
Płynie na mnie co dzień. Dom po domie

Widzę okna a w oknach ludzi
Jak zieloność pleśniowa ich łudzi
I marzą patrząc z balkonów
- Co za morze zielone, szalone –

A to brudne ścieżki. Czas się zmierzcha
Obraca na duszną stronę
Odebrane obiecane oddychanie

Tak już jest panowie i panie

Życie teraz będzie ustalone
Twardym betonowaniem

Preferencje plików cookies

Niezbędne

Niezbędne
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony. Te pliki cookie zapewniają działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny. Anonimowo.