Mąż przywołał mnie do tablicy, więc witając się z Wami dodam dziś parę słów na temat wspomnianych w dziale Irlandia Wysp Blasket. Magicznych wysp hrabstwa Kerry, na zachodnim wybrzeżu, na praktycznie najdalej na zachód wysuniętym koniuszku Europy.
Sto lat temu, mieszkańcy wysp mawiali, że bliżej stamtąd do Ameryki i tam jest ich parafia. Tak mawiali, choć od głównego irlandzkiego lądu nie dzieliło ich więcej niż dwie mile.
Nazwa „blasket” pojawia się bodaj po raz pierwszy na włoskich mapach z 16 wieku, zapisują ją tam jako „brasch”, „brascher” lub “blasset”.
Wyspy były zamieszkane od dawien dawna, ale najpierw jak zawsze w Irlandii pojawili się tam mnisi. W 13 wieku wyspy znalazły się w rękach rodu Ferriterów, a ostatni z nich kapitan Pierce Ferriter, stracony w Killarney w 1641 roku zasłynął wcześniej jako wódz rebelii i co w Irlandii zdaje się być na porządku dziennym, jako poeta!
W czasach nam bliższych a więc w zeszłym stuleciu liczba mieszkańców zmieniała się. W 1840 roku, zanim przyszedł czas Wielkiego Głodu wioska liczyła około 150 osób. Potem cóż, jedni umierali drudzy się rodzili, wielu emigrowało.
Dziś wyspy opustoszały, i tylko turyści trafią tam czasem gdy ocean nie szaleje.
Ale nie to teraz ważne. Ważne, że gdzieś na początku naszego stulecia mądrzy lingwiści przybyli na wyspy by badać język tamtejszej ludności. Znaleźli nie tylko stare formy językowe ale i ludzi opowiadających wspaniałą literaturę (przekaz ustny zawsze był podstawą starej literatury irlandzkiej)
Mieszkańcy wyspy z początku nie rozumieli po co spisywać to, co można powiedzieć, ale w końcu dali się namówić i okazało się, że na wyspie mieszka wspaniałych twórców wielu.
Najpierw w 1905 roku przekonywał ich sam John Millington Synge, potem latem 1907 roku, norweski uczony w staroirlandzkim, Carl Marstrander. Przypłynął na wyspę by poznać tajemnice współczesnego mu irlandzkiego. Zaprzyjaźnił się z mieszkańcami, a szczególnie polubił Thomasa Ó’Criomhthaina, który wiele lat potem okazał się jednym z największych pisarzy wyspy. To jemu, młody absolwent Dublin Trinity College, Brian Ó’ Ceallaigh czytał książki Gorkiego i Pierra Loti. Chciał go przekonać, że proste życie rybaków i wieśniaków może być najwspanialszą literaturą. Takie właśnie były początki znanej i cenionej książki Ó’Criomhthaina zatytułowanej AntOileánach (Wyspiarz)
Wyspiarze pokochali też wybitnego irlandystę i znawcę literatury greckiej Robina Flowera, a także uczonego celtologa Kennetha Jacksona.
To dzięki nim do piór ruszyła społeczność Wyspy.
Najtrudniej było trafić do Peig Sayers. Gdyby nie młode studentki Márie Ni Chinnéide i Lean Ni Chonolláin, pewno nie poznalibyśmy słynnego dziś życia Peig. To z jej książek irlandzkie dzieci uczą się do dziś o tradycjach i obyczajach. Peig Sayers, znana jako królowa Blasket, uważana jest dziś za najważniejszą autorkę tworzącą na wyspie.
A pisarzy było wielu, że wspomnę choćby Muiris Ó Súilleabháina. Jego autobiograficzną opowieść „Fiche Blian ág Fas”( Dwadzieścia lat dorastania) mieliśmy przyjemność tłumaczyć na język polski.
Nie ma się co dziwić, że Irlandczycy chlubią się zjawiskiem literatury z Blasket. To, co dawniej było jedynie w ustnym przekazie zostało zapisane. Wiemy więc jak żyli, o czym rozmawiali z sąsiadami, poznaliśmy kulturę odległej wyspy, tam gdzie tradycje i obyczaje zawsze żyją najdłużej.
Thomas Ó’Criomhthain napisał kiedyś: „zapisywałem dokładnie wszystko co robiliśmy, bo pragnąłem aby pozostała pamięć, robiłem wszystko co umiałem, aby przekazać charakter ludzi wśród których żyłem, tak by pozostał po nas jakiś zapis, bo takich jak my już nigdy nie będzie”
I miał rację, takich jak oni już nie ma.
Blasket opustoszała, opustoszała zbyt szybko…I to nie tylko dlatego, że na wyspie żyło się ciężko, jak na ironię losu , jak tylko udało się komu z wyspiarzy wyprodukować książkę zostawiał wyspę i ruszał w świat..
Na szczęście zostały wyspy, na szczęście czasem przyjazny ocean pozwala na przeprawę. Na szczęście zostały książki.
Gdyby wśród Was znalazł się ktoś kogo zainteresowała ta unikalna literatura Blasket, podaję listę podstawowych książek. Nie obawiajcie się, nie musicie znać irlandzkiego, wystarczy angielski.
- Peig Sayers- An Old Woman’s Reflections
- Peig Sayers- Peig
- Thomas Ó’Criomhthain- Island Cross-Talk
- Thomas Ó’Criomhthain- The Islandman
- Muiris Ó Súilleabháin- Twenty Years A-Growing
- Eibhlis Ni Ó Súilleabháina- Letters from the Great Blasket
Teraz choć popatrzcie na Wyspę Blasket o zmierzchu. Może uda Wam się wypatrzeć maleńką białą plamkę po prawej stronie zbocza. Tam mieszkała Peig Sayers…