W Poczcie pojawił się ostatnio ciekawy list. Chciałbym jednak aby odpowiedź trafiła nie tylko do Barbary Beuth.
Wygląda na to, że kilkanaście lat propagowania poezji irlandzkiej nie poszło na marne. Są ludzie, którzy tę poezję czują. O specjalnych powodach jakie moim zdaniem skłaniają nas do wiary w niezwykłość Zielonej Wyspy starałem się napisać 5 marca do Bractwa Celtyckiego z Bielska Białej.
A teraz jeszcze o jednym. Czy rzeczywiście ta tęsknota za inną atmosferą życia – gdzieś tam, za morzami musi być tylko tęsknotą za legendą? Pamiętajmy – Irlandczycy często marzyli o ucieczce ze swego kraju. Denerwował ich tak samo jak denerwuje nas Polska.
Wystarczy popatrzeć choćby na kompleks Joyce’a. Z jednej strony zmykał z Irlandii, z drugiej nie potrafił bez swego Dublina żyć. Ale bez tego Dublina, który miał w pamięci. Ulisses jest przecież też czymś w rodzaju specjalnego przewodnika po Dublinie. Joyce umacniał swą pamięć szukając w różnego rodzaju materiałach o Dublinie, dopytując się wielokrotnie o fotograficzny obraz domów. O układ numerów na tablicach…
A jednak uciekał. Z Irlandii aby znaleźć swą Irlandię.
Czemu to piszę? Bo strasznie cenię tych, co szukają swej tajemniczej, wymarzonej krainy. Zresztą jakie to celtyckie. Przecież w starych legendach ciągle jest o podróżach morzem. Gdzieś na Zachód do Wysp Szczęśliwych, Wysp Młodości. Ale też jest wiele opowieści o tragedii powrotu z takich wysp.
Tak Oisin (zwany u nas Osianem), wielki poeta legendarnej drużyny wojowników i artystów jakimi byli bohaterowie wędrujący z Fionem, wraca do Irlandii. Był na Wyspach Wiecznej Młodości.(jeśli chcesz przeczytać wiersz kliknij)
Właśnie Oisin rozmawia z czaszką jednego ze starych przyjaciół których już dawno nie ma. A on wiecznie młody, bo żył na Wyspach innym czasem, wędruje teraz ich śladami. Irlandia jest teraz pełna innych ludzi. Biednych, skarlałych, nie pamiętających dawnych herosów Fiona. Ludzie ci trudzą się zbieraniem kamieni. Kamienie są strasznie ciężkie.
A Oisin jednym palcem podniósłby te głazy. Tylko, że… wrócił z Wysp Szczęśliwych na koniu. Czarodziejskim. Koniu, co miał go nieść bezpiecznie przez odmieniony czas. Pod jednym wszakże warunkiem. Oisin nie może dotknąć swoją stopą ziemi skarlałej ojczyzny. Jeśli dotknie, straci młodość wieczną. Zamknięta zostanie przed nim droga do Wysp Szczęśliwych.
I Oisin, litując się nad mordęgą ludzi, pochyla się z konia aby udźwignąć głaz. Popręg pęka i Oisin dotyka ziemi nogą.
Staje się stary, biedny, utrudzony jak inni.
Gorzka i piękna legenda.
Bo jednak Oisin odarty z czaru wiecznej szczęśliwości jest prawdziwszy.
Dlaczego o tym opowiadam? Bo myślę, że trzeba tęsknić za Zieloną Wyspą ale i może szukać jej wokół siebie.
Są ludzie warci tego. Spotykam ich często wędrując po Polsce. W Sandomierzu, Płocku, ostatnio w Siedlcach. Pewno spotkam ich za kilkanaście dni w Suwałkach. (dotyczy spotkań z 2001 roku- przyp. red.)
Z Siedlec miłych, gdzie opowiadałem i o starej poezji Irlandzkiej, przywiozłem podarowane mi zdjęcie.
Krajobraz jak z wiersza Modlitwa Caoilte:
Niegościnny czas zimy, wiatr włazi pod skórę
I pogania jelenia, co wędruje w górach
Aż się głos niesie ponad przełęczami
Gdy byk przeciwko chmurom uderza rogami
O, to samotnik z Carran – mało kto się dźwiga
Tam gdzie jego łeb płowy nad przepaścią śmiga
Ten rogacz nie umyka jak byle jelonek
Z Aughty przez wilki w dolinach goniony
O, to samotnik z Carran… Dawno, przed wiekami
Słyszeliśmy głos jego, jak wstrząsał górami
Ileż to lat minęło od nocy zimowej
Gdyśmy śledzili wilków gonitwy godowe
O, ile lat minęło… Zmęczone jelenie
Dawno pokładły się na odpocznienie
I przytuliły swoje płowe boki
Do zimnej ziemi. I śpią snem głębokim
O ile lat minęło… I nas zima ściska
Chmurnym rankiem drzemiemy wokoło ogniska
Lecz moja ręka na włóczni oparta
Jeszcze jest tyle samo, ile była, warta
O, ile lat minęło… Jaka zima Chryste
Ale przysięgam, synu Dziewicy Przeczystej
Choć wokół coraz ciszej, śmiertelniej ciemniej
Jeszcze potrafię przebić włócznią, co nikczemne
(Modlitwa Caoilte, tłum. E. Bryll, anonim powstały pomiędzy VII-XIII wiekiem)
Caoilte, też wedle legend był bohaterem, który po wielu wędrówkach powracał do Irlandii. Wszystko wydawało mu się zmienione i skarlałe.
Śnieg, pustka. Tam góry, tu na zdjęciu dziwna, wciągająca nas równina Podlasie. Biednej i kochanej ziemi.
Wysyłam więc w podzięce autorce zdjęcia, taki mój zapis, notatkę z tej krainy:
Płaskie w niełasce Podlasie
Zawsze w niedobrym czasie
W niemodnych wspomnieniach
Wklęsła ziemia
Niby Polska ale uboczna
Niby blisko ale dojść nie można
A i czego dochodzić? Zasypał
Wszystko piasek. I kwita
Czy coś się odpozna pod piaskiem?
Zależy od bożej łaski
A jednak i tu może być nasza Wyspa Zielona. Aby tylko ją odpoznać.